środa, 18 marca 2009

Obywatel C.

Wells był geniuszem...
Ile czasu trzeba by przestać zastanawiać się, nad filmem który się zobaczyło?
Jest 9:00 dnia następnego a obrazy z filmu nadal zaśmiecają mi myśli.
Szczególnie scena z jego sztabu wyborczego kręcona z poziomu podłogi psuje mi dzień.
Czy Wells chce pokazać Kane’a jako wielkiego człowieka, ledwo mieszczącego się w pomieszczeniu/kadrze z perspektywy szarego człowieka (malutkiego)???
I ta cała różyczka (rosebud)… czy koleś na chwilę przed śmiercią zdał sobie sprawę że wszystkie zabawki jakie kupił, są gówno warte bo nie dają mu szczęścia? a ta kula śniegowa przypomniała mu o ostatnim dniu w którym był naprawdę szczęśliwy?
Na każde pytanie można odpowiedzieć z marszu „Tak” i ma to sens, ale ludzie sprytniejsi ode mnie analizują scenę po scenie rozbierając film na części pierwsze na potrzeby swoich prac mgr, dr, prof., itp, robią to już od prawie 70 lat i nadal znajdują coś nowego…
Swoją drogą Wells miał opinię niepoprawnego dowcipnisia (audycja radiowa z inwazji kosmitów to jego dzieło) może te wszystkie skomplikowane opracowania są nic nie warte a całe przesłanie tego film jest proste. A Wells przewraca się w grobie ze śmiechu nabijając się ze wszystkich inteligentów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz