Tło:
Pewna firma, pewna kuchnia, pewni pracownicy, expres ciśnieniowy, kawa (miejsce na reklamę płatną). Dyskusja:
A: ... no i co powinienem zrobić?
B: To samo co Ona… wiesz w myśl zasady Oko za oko.
C: yhym dokładnie wet za wet…
D: „Oko za oko” i „wet za wet” to nie dokładnie to samo…
B: Oho wykładzik?
D: Wal się bucu…
C: No dobra czym się niby różnią?
D: Pierwsze dotyczy praw odwetu, talionu a drugie jest określeniem strategii w ramach teorii gier. Wydźwięk i ogólne znaczenie jest niby takie same ale znając genezę obu określeń widać różnicę…
B: Już 9, kończyć kawę i do roboty.
Podejrzewam że moi współlokatorzy mają pojęcie o „Teorii Gier”, ale by pozbyć się owych podejrzeń i na wypadek gdyby ktoś mniej oczytany trafił kiedyś na tę stronę:
Przysłuchiwałem się owej fascynującej dyskusji szukając paczki papierosów. Gdy rozbrzmiało hasło „Teoria Gier” przypomniała mi się pewna długa noc, nad brzegiem pięknej rzeki Bug, gdzie całe towarzystwo wdało się w zaciekłą dyskusję o związkach, sensie wspólnego bycia i jak i strategii na przetrwanie owych związków. Jeden z moich przyjaciół wyłożył nam „Teorię gier” wraz z odniesieniami do związków damsko-męskich.
Spróbuję streścić wywód który w tamtym czasie trwał dobre kilka godzin a jako że relatywnie mało pamiętam, więc posługuję się Wiki by niczego nie popierdzielić…
Od początku:
Teoria gier to dział matematyki zajmujący się badaniem optymalnego zachowania w przypadku konfliktu interesów. Gra to dowolna sytuacja konfliktowa, gracz natomiast to dowolny jej uczestnik. Graczem może być na przykład człowiek, przedsiębiorstwo lub zwierzę. Każda strona wybiera pewną strategię postępowania, po czym zależnie od strategii własnej oraz innych uczestników każdy gracz otrzymuje wypłatę w jednostkach użyteczności. Zależnie od gry jednostki te mogą reprezentować pieniądze, wzrost szansy na przekazanie własnych genów czy też cokolwiek innego, z czystą satysfakcją włącznie. Wynikowi gry zwykle przyporządkowuje się pewną wartość liczbową. (źródło: Wikipedia.pl).
W masie różnych wariacji zastosowań owej teorii najciekawszy jest tzw: Dylemat więźnia:
Podając za Wiki : klasycznej formie, jest przedstawiany następująco:
„Dwóch podejrzanych zostało zatrzymanych przez policję. Policja, nie mając wystarczających dowodów do postawienia zarzutów, rozdziela więźniów i przedstawia każdemu z nich tę samą ofertę: jeśli będzie zeznawać przeciwko drugiemu, a drugi będzie milczeć, to zeznający wyjdzie na wolność, a milczący dostanie dziesięcioletni wyrok. Jeśli obaj będą milczeć, obaj odsiedzą 6 miesięcy za inne przewinienia. Jeśli obaj będą zeznawać, obaj dostaną pięcioletnie wyroki. Każdy z nich musi podjąć decyzję niezależnie i żaden nie dowie się czy drugi milczy czy zeznaje aż do momentu wydania wyroku. Jak powinni postąpić?”
Hehe… matematycznie w jednorazowej sytuacji zeznawaj jest najbardziej optymalną taktyką albo 5 lat w pace obaj albo Ty wychodzisz, wygrasz lub zremisujesz.
Zabawa zaczyna się gdy dochodzimy do rozgrywki ciągłej, gdzie nieznana jest liczba „rund”. Oczywiście matematycy nie byliby by sobą gdyby nie sprawdzili tego w praniu. Zrobili konkurs i przeanalizowali nadesłane propozycje strategii:
„Wyniki pokazały, że przy wielokrotnych rozgrywkach, egoistyczne strategie dawały średnio bardzo małe wygrane w porównaniu z bardziej altruistycznymi”. Palmę pierwszeństwa wygrało „wet za wet” które w sumie sprowadza się do założenia że zaczynasz od współpracy a każdy kolejny ruch jest dokładnie taki sam jak „przeciwnika” w poprzedniej. A teraz wisienka:
Po przeanalizowaniu najlepszych strategii wyszły pewne cechy które je wyróżniały:
Przyjazność: oznaczająca nie oszukiwanie dopóki przeciwnik tego nie zrobił.
Mściwość: oznaczająca reagowanie na zdradę przeciwnika. Bez tej cechy, strategia nie mogła dawać dobrych rezultatów. Przykładowo strategia Zawsze Współpracuj dawała bardzo kiepskie wyniki, gdyż wielu przeciwników bezlitośnie wykorzystywało takiego gracza.
Skłonność do wybaczania: oznaczająca wracanie do współpracy po okresie zemsty za oszustwo. To pozwalało uzyskać znacznie lepsze wyniki niż ciągłe wzajemne mszczenie się.
Brak zazdrości: oznaczająca nie staranie się uzyskać lepszego wyniku niż przeciwnik.
Brzmi znajomo?
Dla mojego kumpla owe odkrycie stało się przepisem na udany związek, jego kobieta którą obejmował przez cały okres trwania owego wykładu, stwierdziła że jest to zajebiście życiowe. Dopiero następnego dnia po południu, przy śniadaniu dotarło do niej że gdzieś w tej całej teorii w odniesieniu do związków zabrakło uczuć. Taaa… tego wszystkiego co powoduje że logika i rozsądek wędrują na zaplecze poczekać aż wariat który demoluje mózg zatrzyma się choć na chwilę, by spróbować go złapać i zapakować w kaftan bezpieczeństwa Jej przemyślenie wprawdzie straszne spóźnione nadciągnęło w postaci awantury gigant która słyszalna była zdaje się w okolicach Brześcia. Kumpel wysłuchał Jej w absolutnym spokoju po czym wyjaśnił że nie jest tak że jest zimnym i wyrachowanym skurwysynem żyjącym wg zasady „wet za wet” jego ścieżką jest pełna wybaczenia i zrozumienia: „wet za dwa wety” :)
wtorek, 31 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz