wtorek, 31 marca 2009
Wszyscy gramy w grę...
Pewna firma, pewna kuchnia, pewni pracownicy, expres ciśnieniowy, kawa (miejsce na reklamę płatną). Dyskusja:
A: ... no i co powinienem zrobić?
B: To samo co Ona… wiesz w myśl zasady Oko za oko.
C: yhym dokładnie wet za wet…
D: „Oko za oko” i „wet za wet” to nie dokładnie to samo…
B: Oho wykładzik?
D: Wal się bucu…
C: No dobra czym się niby różnią?
D: Pierwsze dotyczy praw odwetu, talionu a drugie jest określeniem strategii w ramach teorii gier. Wydźwięk i ogólne znaczenie jest niby takie same ale znając genezę obu określeń widać różnicę…
B: Już 9, kończyć kawę i do roboty.
Podejrzewam że moi współlokatorzy mają pojęcie o „Teorii Gier”, ale by pozbyć się owych podejrzeń i na wypadek gdyby ktoś mniej oczytany trafił kiedyś na tę stronę:
Przysłuchiwałem się owej fascynującej dyskusji szukając paczki papierosów. Gdy rozbrzmiało hasło „Teoria Gier” przypomniała mi się pewna długa noc, nad brzegiem pięknej rzeki Bug, gdzie całe towarzystwo wdało się w zaciekłą dyskusję o związkach, sensie wspólnego bycia i jak i strategii na przetrwanie owych związków. Jeden z moich przyjaciół wyłożył nam „Teorię gier” wraz z odniesieniami do związków damsko-męskich.
Spróbuję streścić wywód który w tamtym czasie trwał dobre kilka godzin a jako że relatywnie mało pamiętam, więc posługuję się Wiki by niczego nie popierdzielić…
Od początku:
Teoria gier to dział matematyki zajmujący się badaniem optymalnego zachowania w przypadku konfliktu interesów. Gra to dowolna sytuacja konfliktowa, gracz natomiast to dowolny jej uczestnik. Graczem może być na przykład człowiek, przedsiębiorstwo lub zwierzę. Każda strona wybiera pewną strategię postępowania, po czym zależnie od strategii własnej oraz innych uczestników każdy gracz otrzymuje wypłatę w jednostkach użyteczności. Zależnie od gry jednostki te mogą reprezentować pieniądze, wzrost szansy na przekazanie własnych genów czy też cokolwiek innego, z czystą satysfakcją włącznie. Wynikowi gry zwykle przyporządkowuje się pewną wartość liczbową. (źródło: Wikipedia.pl).
W masie różnych wariacji zastosowań owej teorii najciekawszy jest tzw: Dylemat więźnia:
Podając za Wiki : klasycznej formie, jest przedstawiany następująco:
„Dwóch podejrzanych zostało zatrzymanych przez policję. Policja, nie mając wystarczających dowodów do postawienia zarzutów, rozdziela więźniów i przedstawia każdemu z nich tę samą ofertę: jeśli będzie zeznawać przeciwko drugiemu, a drugi będzie milczeć, to zeznający wyjdzie na wolność, a milczący dostanie dziesięcioletni wyrok. Jeśli obaj będą milczeć, obaj odsiedzą 6 miesięcy za inne przewinienia. Jeśli obaj będą zeznawać, obaj dostaną pięcioletnie wyroki. Każdy z nich musi podjąć decyzję niezależnie i żaden nie dowie się czy drugi milczy czy zeznaje aż do momentu wydania wyroku. Jak powinni postąpić?”
Hehe… matematycznie w jednorazowej sytuacji zeznawaj jest najbardziej optymalną taktyką albo 5 lat w pace obaj albo Ty wychodzisz, wygrasz lub zremisujesz.
Zabawa zaczyna się gdy dochodzimy do rozgrywki ciągłej, gdzie nieznana jest liczba „rund”. Oczywiście matematycy nie byliby by sobą gdyby nie sprawdzili tego w praniu. Zrobili konkurs i przeanalizowali nadesłane propozycje strategii:
„Wyniki pokazały, że przy wielokrotnych rozgrywkach, egoistyczne strategie dawały średnio bardzo małe wygrane w porównaniu z bardziej altruistycznymi”. Palmę pierwszeństwa wygrało „wet za wet” które w sumie sprowadza się do założenia że zaczynasz od współpracy a każdy kolejny ruch jest dokładnie taki sam jak „przeciwnika” w poprzedniej. A teraz wisienka:
Po przeanalizowaniu najlepszych strategii wyszły pewne cechy które je wyróżniały:
Przyjazność: oznaczająca nie oszukiwanie dopóki przeciwnik tego nie zrobił.
Mściwość: oznaczająca reagowanie na zdradę przeciwnika. Bez tej cechy, strategia nie mogła dawać dobrych rezultatów. Przykładowo strategia Zawsze Współpracuj dawała bardzo kiepskie wyniki, gdyż wielu przeciwników bezlitośnie wykorzystywało takiego gracza.
Skłonność do wybaczania: oznaczająca wracanie do współpracy po okresie zemsty za oszustwo. To pozwalało uzyskać znacznie lepsze wyniki niż ciągłe wzajemne mszczenie się.
Brak zazdrości: oznaczająca nie staranie się uzyskać lepszego wyniku niż przeciwnik.
Brzmi znajomo?
Dla mojego kumpla owe odkrycie stało się przepisem na udany związek, jego kobieta którą obejmował przez cały okres trwania owego wykładu, stwierdziła że jest to zajebiście życiowe. Dopiero następnego dnia po południu, przy śniadaniu dotarło do niej że gdzieś w tej całej teorii w odniesieniu do związków zabrakło uczuć. Taaa… tego wszystkiego co powoduje że logika i rozsądek wędrują na zaplecze poczekać aż wariat który demoluje mózg zatrzyma się choć na chwilę, by spróbować go złapać i zapakować w kaftan bezpieczeństwa Jej przemyślenie wprawdzie straszne spóźnione nadciągnęło w postaci awantury gigant która słyszalna była zdaje się w okolicach Brześcia. Kumpel wysłuchał Jej w absolutnym spokoju po czym wyjaśnił że nie jest tak że jest zimnym i wyrachowanym skurwysynem żyjącym wg zasady „wet za wet” jego ścieżką jest pełna wybaczenia i zrozumienia: „wet za dwa wety” :)
czwartek, 26 marca 2009
Raport
Druga sprawa: Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego kto jest autorem przeginki w mieszkaniu. Podpowiem: Ja. Nie Ty i nie on, ani ona. Tylko ja. A teraz jeśli umieracie z ciekawości i niewiedzy. Odpowiem: Nie ma się czym chwalić i nie wtykajcie nosa w nie swoje sprawy. EOT.
Trzecia sprawa: http://www.youtube.com/watch?v=8tS4OWiozmw - Agnieszki, Szymona G. i Agaty ostatnia wkrętka.
Czwarta sprawa: Kłamałam. Zjadłam tyciusieńki kawałek tortu.
Edit: Nie wiem czemu link nie działa po publikacji, bo tu w formie pre-publikacyjnej wszystko gra. Nie chce mi się tego ogarniać.
środa, 25 marca 2009
Melduję...
wtorek, 24 marca 2009
Most Alienating Airpor...
Z Pozdrowieniami dla wszystkich podróżnych czekających na samolot który nie odleci bo ... TAK...
PS:Wiem że wszyscy są dziś na bakier z humorem ale...
Zarty zartami...
niedziela, 22 marca 2009
Zabawa!
Opis dzialania: Nakladamy rekawice na dlon. Chwytamy ta dlonia butelke. Uderzamy w szyjke gumowym mlotkiem.
Efekt: Denko odpada. Mamy duzo szkla na balkonie.
Dziekujemy Ci Discovery Channel!
czwartek, 19 marca 2009
środa, 18 marca 2009
Tak sobie poczytalem przemyslenie Calixa i przypomniala mi sie pewna sytuacja z zeszlego wieku, czyli z czasow liceum. Przeabialismy na jezyku polskim wiersz Szymborskiej, pt. "Kot w pustym mieszkaniu". Wszystkie klasowe "inteligenty" (typu Wiewior czy Zonak, o ktorych niektorzy juz ode mnie slyszeli) silily sie na glebokie przemyslenia, rozkminki byly naprawde odjechane. Cala klasa powazna, bo taki juz sie klimat przy interpretacjach wierszy u nas przyjal, a dwoch ciolkow, niejaki Majczuk i Rudnicki, zwijali sie w kulak zeby nie smiac sie na glos. W koncu polonistka nasza nei wytrzymala i sie pyta, Panowie, z czego sie tak cieszycie? No i nei wytrzymal Majczuk, wstal i stwierdzil, Pani Profesor, smieje sie z iloscia teorii tworzonych z powodu ulubionego siersciucha autorki, ktory tak ja wzruszal, ze napisala o nim wiersz, bardzo ladny zreszta wiersz, ale nadal nie jest on niczym niz wyraz jej sympati do wszarza, ktory lazil jej po mieszkaniu.
Cos w jest w tym co napisales Karolku, brzytwa Okhama, najprostsze rozwiazania najczesciej okazuja sie poprawne ;)
EDYTA: Racje masz Jo, to to to wlasnie ;)
Apel
bierzcie wszystkie papierosy z paczki, jak sobie leży, jeno tego jednego - odwróconego - mi zostawiajcie :D
tak, jestem freakiem. :D
Obywatel C.
Ile czasu trzeba by przestać zastanawiać się, nad filmem który się zobaczyło?
Jest 9:00 dnia następnego a obrazy z filmu nadal zaśmiecają mi myśli.
Szczególnie scena z jego sztabu wyborczego kręcona z poziomu podłogi psuje mi dzień.
Czy Wells chce pokazać Kane’a jako wielkiego człowieka, ledwo mieszczącego się w pomieszczeniu/kadrze z perspektywy szarego człowieka (malutkiego)???
I ta cała różyczka (rosebud)… czy koleś na chwilę przed śmiercią zdał sobie sprawę że wszystkie zabawki jakie kupił, są gówno warte bo nie dają mu szczęścia? a ta kula śniegowa przypomniała mu o ostatnim dniu w którym był naprawdę szczęśliwy?
Na każde pytanie można odpowiedzieć z marszu „Tak” i ma to sens, ale ludzie sprytniejsi ode mnie analizują scenę po scenie rozbierając film na części pierwsze na potrzeby swoich prac mgr, dr, prof., itp, robią to już od prawie 70 lat i nadal znajdują coś nowego…
Swoją drogą Wells miał opinię niepoprawnego dowcipnisia (audycja radiowa z inwazji kosmitów to jego dzieło) może te wszystkie skomplikowane opracowania są nic nie warte a całe przesłanie tego film jest proste. A Wells przewraca się w grobie ze śmiechu nabijając się ze wszystkich inteligentów?
Plotka!
Daj mi panaceum
Daj mi spokoj wieczny pokoj
Daj mi sile i wiare
Daj mi wytrwalosc
Daj mi smialosc
Daj mi kamien filozoficzny
Daj mi pyl magiczny
Daj mi gwiazdke z nieba
Daj mi wszystko czego trzeba
Chce miec to
Chce miec wiecej
Chce to wszystko zgromadzic
I miec
I gnic
Na kupie zlota
Spac na diamentach
Pic ambrozje
Jesc kokaine
Chce byc piekna i wspaniala
Chce byc zawsze mloda doskonala
Chce byc platynowa
Chce byc marmurowa
Chce miec oczy apolla i nadzwyczajna moc
Chce by zawsze trwala zabawa i goraca noc
Chce byc krolowa i byc zawsze jedyna
Jedyna prawdziwa
Jedyna jedyna
To ja
To ja! to ja!
Zla kobieta
Potwor wiedzma zdzira szmata
Chce stac na czele tego swiata!
Diabel: kurwa laska za jeden poklon?
wtorek, 17 marca 2009
zagadka filmowa
Mikk, daj też innym szansę i powstrzymaj się pls chociaż do piątku z odpowiedzią :)
Lodówka.
Lodówka powinna być czysta i zadbana, myta raz na miesiąc i porządkowana minimum dwa razy w tygodniu.
Jestem świrem lodówkowym, którego świadomość istnienia bakterii popchnęła już do wielu dziwnych, irracjonalnych zachowań.
Dzisiaj nie udało mi się posprzątać w lodówce. Dlaczego? Ktoś na drzwiach lodówki umiejscowił kilkadziesiąt absolutnie fascynujących magnesów, które zawierają słowa po angielsku i można z nich budować zdania! Po ok. 40 minutach stania przy zamkniętej lodówce wróciłam na kanapę. Sprzątanie jej już nigdy nie będzie tak ważne.
Z cyklu: Piaseczyńskie zagadki i łamigłówki.
Nam się udało jak na razie znaleźć jedną.
poniedziałek, 16 marca 2009
candyman
a (zeschizowana już na maxa): nieeee!!! żartujesz, nie, nie rób tak, jakbyś tak zrobił, to bym umarła!
k: hehehehe. a to by nawet w pewnym sensie potwierdzało urban legend :)
później, w łazience:
k, zdejmując lustro: ale patrz, tu nie ma żadnego przejścia do innego mieszkania
naszym oczom ukazały się białe drzwiczki do jakiś mierników wody, czy innego cholerstwa.
a (wystraszona jeszcze bardziej): o kurwa, nie chciałam tego wiedzieć
piątek, 13 marca 2009
Bluzg
czwartek, 12 marca 2009
trochę z nudów
Ale to chyba dlatego, że jest jeden a wszystkie mięśnie mnie tak bolą, że wizja iż trzeba się będzie ruszyć do kiosku przeraża mnie niczym coś bluźnierczego i niewypowiedzianego u Lovecrafta.
Ot.
Tak, Doxie, przewróciłam skrzydełka na drugą stronę. (Potrawka z anielskich skrzydełek? To by był pomysł...)
poniedziałek, 9 marca 2009
Kulinarnie.
Teraz trochę o samym żurku.
Jest odpowiednio kwaśny i kremowy. Mimo, iż tłusty pozbawiony odrzucającej warstwy tłuszczu. Doskonale przyprawiony, podawany razem z ziemniakami według przepisu Agnieszki dostarcza nam pełną gamę smaków od kwaśnego, przez ostry i słodkawy. Żurek, który jemy jest równie smaczny na zimno i na ciepło. Kiełbasa i boczek, zawarte w zupie będą pasować do ziemniaków i do jajka. Kto lubi ten wie, że nic dodać nic ująć w tej kwestii.
Dotknę tutaj też kontrowersyjnego problem chrzanu - ten mimo, iż ja bym go nie dodała - doskonale by się wpasował.
niedziela, 8 marca 2009
Zabójstwo przepony
Niedziela o poranku zabiła nasze przepony, wygłoszona opinia że "mogło być gorzej" stała się przepowiednią gdy zadzwonił mój telefon...
sobota, 7 marca 2009
rozmowy u kalisiów cd
Jo: Jak Calix odkryje kobiecą stronę swojej duszy, to będzie koniec świata...
k_: A, czyli to będzie wyglądało tak: Jo bierze ślub, a wśród publiczności ryczy Calix "nasza mała dziewczynka się hajtaaaaa....snif snif"
PS. przypominamy, że na koniec świata wszyscy faceci przychodzą w sukienkach, na szpilkach, z makijażem i w perukach.
PS2. należy mi przypomnieć, że mam kiedyś przy kamerce zrobić lekcje poglądową "jak tańczą metalowcy w Parku" ;-)
rozmów u Kalisiewiczów c.d.
-jaki lenin???
-???
-jak to jaki? wiecznie żywy!
Edyta mówi, że nie powinnam tyle pić...
piątek, 6 marca 2009
łazienkowo
- nie, to idź pierwsza
- oj, to właź już
- nie, Ty idź pierwsza, bo ja tak z nudów...
środa, 4 marca 2009
Senser - Charming Demons (Eject Age of Panic) Rare
Senser - Charming Demons (Eject Age of Panic) Rare
Wideo wysłane przez ghostdoguturn
Pełna wersja teledysku. W przyrodzie nic nie ginie, a tym bardziej zajebista muza :P
wtorek, 3 marca 2009
przepisane
Ogłoszenie matrymonialne.
Robert Sz. zwany też Szóstym Współokatorem, lat 22. 183 cm wzrosty, waga 73 kg.
Romantyczny rockman, skłonny do zaangażowania się i zbudowania trwałego związku. Lubi ruchać. Ładnie się ubiera i ma tatuaż na lewym przedramieniu - wystylizowana i elegancka karta - 8 pik.
Zabierze Cię na przygodę Twojego życia, spędzając czas przy świecach i romantycznej kolacji na plażę w gorących tropikach. Umie też prać i czyści lodówkę średnio raz na tydzień. Ma uroczego kota Bolca, trzy gitary i klasyczne kartony z ikei (ma swoje mieszkanie!!!).
Na co dzień skromny i bystry student prawa, a po godzinach lider nieokiełznanej grupy rockowych buntowników (w chórkach śpiewa sama Noreen).
Jeżeli jesteś tą właściwą kobietą chętną, by zbudować związek i/lub poruchać. Napisz do Roberta! jeden.na.milion@o2.pl
Dox miał racje, dobrze, że pokrzyczał. :)
Ja mam kolejną leksykalną zagadkę od pana Lucka: występujący w języku polskim wyraz z pięcioma spółgłoskami z zrzędu.
Siedzę teraz u naszego szóstego współlokatora El Roberrrto na ciężkim kacu i słuchamy Pidżamy Porno. Dziękuję wszystkim Wam za wczorajsze wsparcie.
A. Zjadłam z brytfanki to mięso co tam leżało.
Ehh, dzisiaj do lozeczka kolo 22, taki jest plan, ale nie mam cisnienia trzymac sie go jakos scisle :P
P.S. Ja tez nie czuje sie w mniejszosci, nie wplywa to jednak w jakikolwiek sposob na fakt, ze w niej jestem. :)
Ta...
*Odczytanie SmS o tej treści spowodowało rozlanie piwa, przewrócenie popielniczki i kolejny atak śmiechu.
PS: ja nie czuję się w mniejszości.
Edytka mówi że praca w korporacji gdzie przeglądarką jest IE przybiera formę masochizmu w momencie gdy chcesz wrzucić coś na bloga... Edyta właśnie dodała że jestem totalnie nieogarnięty i Aga jutro budzi mnie rano i robi kawę. Tak dla odmiany... :P